poniedziałek, 11 czerwca 2012

Maintenant, tout ira bien


Wohoo, wreszcie tutaj coś dodam. Shini, ja wiem, że spsułam, ale ty zapewne mnie poprawisz i postawisz do pionu, jak zwykle~! ^-^
Btw, Tsuki, wybacz, że cię tutaj nie wcisnęłam, nijak mi nie pasowała twoja postać, może innym razem.
Tak na marginesie, fajna nutka wpadająca w ucho. Słuchałam jej na okrągło - 
Suwabe Junichi & Toriumi Kousuke - Sangeshitsu
--
Krople jesiennego deszczu, spływały właśnie po szybie, w którą wpatrywała się beznamiętnie dziewczyna. Mając na uszach mosiężne słuchawki, wsłuchiwała się w melodie wygrywane w większości na gitarze, której dźwięk uwielbiała. Muzyka pomagała jej odizolować się od całego otaczającego ją świata. Zbyt wiele problemów niespodziewanie wtargnęło w jej życie, z którym i tak niezbyt dobrze radziła sobie do tej pory. Wpatrywała się w okno, obserwując ludzi pośpiesznie szukających jakiegoś schronienia, by poczekać aż wyjdzie słońce, które dla większości przynosi szczęście… Według dziewczyny ten, kto choć raz nie zatańczył w deszczu nie wie co to szczęście. Ona osobiście lubiła deszcz, uspokajał ją w pewien sposób, jednak przy takiej pogodzie lubi się czasem przywołać wspomnienia. 
Shiren Evans, do tej pory przeciętna licealistka, nawet z całkiem dobrymi wynikami w nauce zadręczała się właśnie wspomnieniami zanim jeszcze przeprowadziła się do nowego miasta, do czego zmusiła ją zmiana stanowiska pracy jej ojca. Całkowita zmiana otoczenia nie podziałała zbyt dobrze na nastolatkę. Niegdyś śmiała, otwarta na nowe kontakty, sympatyczna dziewczyna potrafiąca z każdym znaleźć temat, teraz siedziała całymi dniami w swoim pokoju  nie reagując w zasadzie na nic. Ktokolwiek by do niej nie próbował w jakikolwiek sposób się zbliżyć – nie dawała szansy. Odpychała od siebie wszystkich jak tylko mogła, nie chcąc utrzymywać żadnego kontaktu. Mimo, iż mieszkała w Londynie już od ponad dwóch miesięcy nie mogła się w nim zaaklimatyzować. W szkole niby dogadywała się z rówieśnikami, jednak nie chciała utrzymywać konkretniejszych kontaktów, kto wie, czy zaraz znowu któregoś z jej rodziców nie wyślą do jeszcze innego miasta. Wieczne przeprowadzki towarzyszyły jej odkąd chodziła do gimnazjum. Shiren wraz z całą rodziną przeprowadzała się średnio raz na rok, w porywach na dwa lata. Zazwyczaj zmiany otoczenia nie ciążyły jej tak bardzo, tylko tym razem tak bardzo to przeżywała, nie chcąc nikomu powiedzieć dlaczego. Od tamtej pory nie rozstaje się na krok ze swoją komórką wyczekując na wiadomości od jednej, konkretnej osoby, którą poznała przez Internet jakiś dłuższy czas temu. Wiedziała dobrze, że znajomości internetowe nie należą do najlepszych, ale nie potrafiła po prostu wyrzucić go z pamięci. Był dla niej jak starszy brat, za każdym razem gdy miała jakiś problem, nieważne jak błahy, zawsze jej pomagał jak tylko mógł. Dziewczyna wzięła telefon do ręki i spojrzała na wyświetlacz „Zero nowych wiadomości”
-Już ponad tydzień… - mruknęła pod nosem zamykając z powrotem klapkę. Jej wzrok znów przeniósł się na okno, patrzyła na ulicę bez emocji, jakby nieobecnym wzrokiem, dopóki nie dostrzegła jednego szczegółu; Chłopaka w czerwonych włosach, który stał na środku drogi, w czasie gdy deszcz padał całkiem spory. Wpatrywał się wprost w jej okno, co ją nieco zdziwiło. Przetarła oczy i znów skupiła całą swoją uwagę na postaci stojącej na zewnątrz. Zaraz potem odezwał się jej telefon, wzięła go do ręki i spojrzała na wyświetlacz, na którym pojawiła się wiadomość „Maintenant, tout ira bien*” czego nie potrafiła zrozumieć. Uczyła się niegdyś francuskiego, jednak nigdy nie przyswoiła zbyt dobrze tego języka, nie potrafiła się nim posłużyć, rozumiała tylko kilka słówek. Chwilę potem, w momencie, gdy Shiren wyłączyła właśnie muzykę, zadzwonił do drzwi dzwonek. Lekko zadziwiona biegiem wydarzeń zatrzymała się w połowie drogi na dół, tak, by móc spokojnie obserwować drzwi wejściowe, które otworzyła jej matka. W drzwiach ukazała jej się postać, która jeszcze przed chwilą mokła z własnej woli.
-Shiren, pozwól tutaj na chwilę – dziewczyna usłyszała nieco uniesiony głos swojej matki, w końcu, przez większość czasu trzeba do niej krzyczeć, by cokolwiek usłyszała na piętrze z muzyką podkręconą maksymalnie. Blondynka zeszła ostrożnie na dół podchodząc do przedpokoju, gdzie stała jej matka. Uniosła głowę i dokładniej przyjrzała się postaci, całkiem wysoki chłopak z czerwonymi, nieco przydługimi włosami, ubrany w zasadzie całkowicie na czarno, poza koszulką, która świetnie komponowała się z jego kolorem włosów. Shiren znieruchomiałą, nie mogąc przez dłuższą chwilę wydusić z siebie słowa.
-C-c-castiel!? – po chwili jednak ocknęła się i ryknęła na cały głos. Z każdą chwilą była coraz bardziej zakłopotana, ciekawiło ją, dlaczego ten, z którym nie potrafiła się zbyt dobrze dogadać jeszcze w starej szkole, stoi w progu drzwi do jej domu, tym bardziej, jak jej matka się do niego odnosi.
-Oui – chłopak uśmiechnął się nieco wrednie odgarniając grzywkę oczu.
-Co TY robisz TUTAJ!? – wciąż nie mogąc dojść do siebie i nie potrafiąc zrozumieć zaistniałej sytuacji oparła się o ścianę, ostrożności nigdy za wiele. Przeniosła swój wzrok na swoją matkę, wyczekując jakichkolwiek wyjaśnień z jej strony.
-Widzisz… Mówiłam ci już kilka razy, że rodzice Castiela poprosili nas, po przyjacielsku, byśmy się nim zajęli podczas ich wyjazdu. – Prawdą jest, że rodzice tej dwójki dogadywali się w miarę dobrze, często ze sobą rozmawiali, bądź odwiedzali, ale jakoś nigdy nie odbijało się do tej pory a ni na Castielu, ani na Shiren.  Do tej pory byli sobie obojętni, chociaż on wykazywał spore chęci, do irytowania dziewczyny bo „słodko się denerwuje”.  – Wiedziałabyś, gdybyś chociaż czasem wychodziła z pokoju. 
-Mogłaś mi to jakoś łopatologicznie dać do zrozumienia, wyprowadziłabym się w ten czas gdziekolwiek, byle z dala od niego, hmpf. – skrzyżowała ręce na piersi odwracając głowę w zupełnie innym kierunku.
-Nie sądzę, trochę z nami pomieszka, musicie się jakoś dogadać. Jak to zrobicie to już jest wasza sprawa. – skwitowała ją kobieta i wróciła do salonu by dalej w spokoju oglądać swój ukochany serial. Shiren tylko spojrzała na chłopaka i prychnęła pod nosem.
-Idź się przebrać. Nie uśmiecha mi się robić za twoją niańkę jak przypadkiem zachorujesz – dodała po chwili i pokręciła głową. 
-Też miło mi cię znów widzieć, uwierz - mruknął niewyraźnie przewracając przy tym oczami. Shiren w odpowiedzi tylko westchnęła kierując się z powrotem do swojego pokoju.
-Chodź już, pokażę ci, który pokój będzie na razie do twojej dyspozycji.
Castiel bez słowa poszedł za nią rozglądając się tylko co jakiś czas. Jemu co prawda mieszkanie przez dłuższy czas pod jednym dachem z tą dziewczyną również się nie uśmiechało. Nie potrafili się ze sobą nigdy dogadać, nawet, gdy któreś z nich już odpuszczało sobie wredne docinki, które są w ich życiu codziennym czymś zupełnie naturalnym. 

                 Z dnia na dzień relacje tej dwójki stopniowo się poprawiały. W dalszym ciągu jednak nie należały do najlepszych. Często dochodziło między nimi do sprzeczek właściwie o nic, aczkolwiek to nie było nic wielkiego, nawrzucali sobie a po zaledwie dwudziestu, w porywach trzydziestu minutach się na nowo godzili. Shiren dzięki niemu otworzyła się nieco bardziej na ludzi, już nie odpychała od siebie wszystkich jak popadnie, ba, nawet znalazła przyjaciółkę w szkole i zaczęła się udzielać w szkolnym klubie muzycznym, do którego dołączyła na początku roku szkolnego i bynajmniej nie było to z jej własnej woli. 
-Shiren! – krzyknęła niewielka dziewczyna przepychając się przez tłum uczniów na korytarzu. 
-O co chodzi, Emily? – blondynka zwróciła się ku swojej przyjaciółce, Emily Knight. Poznała ją w zasadzie niedawno gdy zaczęła zwracać większą uwagę na swoją klasę. Sporo także pomogła jej w tym nauczycielka, która do projektu przydzieliła je obie w parę. Projekt miał na celu integrację klasy, więc i jedna i druga pokazywały sobie wzajemnie swoje ulubione miejsca, wymieniały się różnymi poglądami i tak dalej. Teraz dziewczyny były ze sobą nieźle zżyte miały temat z niczego. Obie żaliły się sobie nawzajem gdy miały jakiś problem, Shi, jak ją wszyscy nazywali, odstawiła czaty internetowe i inne tego typu pierdoły na boczny tor, zaczęła żyć w miarę normalnie, co znacznie cieszyło jej rodziców. Można powiedzieć, że stara Shiren wróciła do świata żywych. 
-Nie widziałaś gdzieś może Daisuke? Dalej nie oddał mi swojej części pracy na biologię, a nie mogę go nigdzie znaleźć. Pomyślałam, że może ty będziesz wiedziała, gdzie może być. Znasz Castiela, wiesz gdzie często się kryje, a przyjaźnią się z Daisuke, więc… - niebiesko włosa dziewczyna podrapała się nerwowo po głowie uśmiechając nieco głupawo. Faktem jest, że Castiel zaprzyjaźnił się z jednym, nieco podobnym do niego samego, chłopakiem ze swojej klasy, Daisuke Seaki’m, który jak samo imie wskazuje był azjatą. O dziwo ta różnica nie zraziła wiecznego buntownika do tego chłopaka. Shiren skrzyżowała ręce zastanawiając się przez chwile gdzie o takiej porze zazwyczaj przesiaduje wieczny uciekinier, zwany również „panem mHrocznym”
-Nie bardzo orientuję się, gdzie teraz mogą przesiadywać, ale warto by sprawdzić na dachu – odparła przyjaciółka Emily kierując się w stronę schodów na dach budynku szkoły.
-A-ale przecież tam nie można wchodzić! Nauczyciele zabraniają, a co jak ktoś nas przyłapie? – zapytała nerwowo machając rękoma.
-Wyluzuj – Shiren wzruszyła ramionami – jak nas przyłapią to dadzą nam godzinę-dwie odsiadki i tyle, nic wielkiego. 
-A-ale!
-Nie chcesz to nie idź, nikt ci nie każe. Sama sprawdzę czy tam są i dam ci znać jakby coś, huh? – odwróciła się to swojej rówieśniczki unosząc jedną brew do góry – Idziesz, czy nie?
-Już idę… - zacisnęła ręce i poszła za dziewczyną, rozglądając się co moment nerwowo na boki. Nie było chwili by nie obejrzała się za siebie, upewniając się czy nikt za nimi nie idzie.
Dziewczyny wyszły na dach szkoły, gdzie na szczęście zastały Castiela wraz z Daisuke. Na pewno było to wielkie ułatwienie dla Shiren, która nie należy do najaktywniejszych osób. Od zawsze była leniwa, zawsze szukała rozwiązań, które będą najmniej wyczerpujące.
-Siemasz, młoda – mruknął czerwono włosy chłopak wydmuchując dym papierosowy w stronę swojej „współlokatorki”
-Wiem, że tobie się spieszy na drugą stronę – odsunęła się od niego bliżej barierki – Ale ja mam jeszcze w planach trochę pożyć.
-Tak? To ciekawe, bo właśnie stoisz przy barierce, na dachu, którego budynek ma koło dziesięciu metrów wysokości, a z tego co się orientuję, masz lęk wysokości, czyż nie? – odparł ironicznie, wyglądając za barierki na sam dół, jakby chcąc ją jeszcze bardziej wystraszyć – Ładne widoki, nie sądzisz, Shi? – dodał po chwili obserwując jak strach coraz bardziej maluje się na jej twarzy. Dziewczyna gwałtownie odsunęła się od barierek wdychając łapczywie świeże powietrze.
-Oi, Emi-chan, co się stało, że przyszłaś tutaj z własnej woli? – wtrącił się zielonowłosy chłopak, lustrując wzrokiem Emily, która wciąż oglądała się nerwowo za siebie.
-Cóż… Szukałam cię, dalej nie oddałeś mi swojej części pracy na biologię, a termin mamy do jutra, więc… - dziewczyna chrząknęła przyjmując swój przeciętny, poważny wyraz twarzy. Daisuke tylko jęknął przeciągle pod nosem – znowu zapomniałeś…? Matko, w takim tempie nigdy tego nie oddamy. Nie obchodzi mnie, co teraz robisz, ale zapowiadam ci, że idziesz do biblioteki, w tej chwili i będziesz pisać wypracowanie – warknęła łapiąc chłopaka za rękaw koszuli i ciągnąc za sobą – Taki nieodpowiedzialny – dodała pod nosem znikając wraz z nim za drzwiami prowadzącymi na dach.
-A co z tobą, młoda? Przyszłaś tutaj bo…? – Castiel zwrócił się do dziewczyny, podchodząc do niej.
-A co ma być ze mną? Przyszłam z Emily… Anyway, teraz mam zamiar iść do domu, nie wiem jak ty, ale ja już lekcje skończyłam – nastolatka zwróciła się w stronę drzwi odchodząc.
-Milutkie. Czekaj, pójdę z tobą, i tak już nie mam nic ciekawego w planie – chłopak wzruszył ramionami gasząc niedopałka, którego chwilę wcześniej rzucił na ziemię, czubkiem buta i ruszył za dziewczyną.

                W drodze powrotnej, nigdzie się nie spiesząc, Shiren wyciągnęła Castiela na rytualne ciastko jak w każdy poniedziałek, gdy zazwyczaj dostawała pieniądze od rodziców. W zamian za zmarnowany według niego czas, gdy dziewczyna piła kawę, potem wstąpili do sklepu muzycznego, gdzie Castiel przez dobre pół godziny wgapiał się w gitary na wystawie, dopiero potem kupił sobie nowe struny, co zajęło mu dosłownie chwilkę. Potem wreszcie zawitali do domu w całkiem pokojowym nastawieniu względem siebie.
-Yoo – wybełkotała na dzień dobry dziewczyna, kierując się od razu na górę do swojego pokoju.
-Jak było w szkole? – zapytała kobieta stojąca w progu drzwi prowadzących do kuchni, które odchodziły tuż od przedpokoju gdzie znajdowały się drzwi wejściowe.
-Ujdzie – wymamrotali razem uśmiechając się tak samo sztucznie, i on i ona chcieli teraz tylko chwili spokoju. Kobieta calkiem dobrze znała dane zachowania swojej córki, Castiela zresztą też zdarzyła już poznać, więc uśmiechnęła się tylko i wróciła do swoich zajęć. 
Dziewczyna weszła do pokoju rzucając swoją torbę gdzieś w kąt, po czym rzuciła się na łóżko zgarniając poduszkę, którą ułożyła pod głową. Chwilę potem ułożyła się wygodnie włączając laptopa by porozmawiać na „skype” ze którąś z przyjaciółek. Dołączyła do istniejącej już konferencji głosowej, zaczynając tym samym bezsensowną i bezkresną wymianę zdań.
-Ej, Shiraen, nudzę się – mruknął chłopak wchodząc do jej pokoju jak gdyby nigdy nic, przerywając jej rozmowę.
-Czekaj, Suzu, ktoś mi przeszkadza – zwróciła się teraz do Castiela – No i co ja według ciebie mam ci na to poradzić, co? –podniosła się do siadu lustrując go wzrokiem. – Wątpię, by kogoś tak wybrednego cokolwiek zaciekawiło, więc. Idź sobie pograj na gitarze czy coś, przeszkadzasz mi, jakbyś nie zauważył.
-Wielkie mi przeszkadzanie. Gadasz do komputera, to faktycznie ciekawe, nie ma co. Lepiej rozmawiać na żywo. – odparł idąc w jej stronę.
-Możliwe, ale nie zawsze mam takie możliwości, wiesz? –warknęła krzyżując ręce i zwracając wzrok ku laptopowi, na który właśnie przyszła jej wiadomość.
-Ach, i według ciebie miałem się tym przejąć? – uśmiechnął się kpiąco – przeliczyłaś się nieco, młoda. – Nastolatek podchodząc w stronę dziewczyny przez przypadek potknął się o kawałek podwiniętego dywanu przez co wylądował na Shiraen, co nieźle nią wstrząsnęło. Od razu cała się zarumieniła odwracając wzrok w zupełnie inną stronę, mając ochotę zapaść pod ziemię.
-C-czy mógłbyś… - zaczęła dukać, siląc się na złożenie jakiegoś sensownego zdania w takiej chwili, co nie było dla niej łatwe. Wzięła głębszy dech i dodała: – ze mnie zejść? Będę wdzięczna…
Castiel zaśmiał się tylko pod nosem opierając ręce na wysokości jej głowy. Uniósł się nieco dzięki czemu teraz pochylał się nad dziewczyną patrząc jej prosto w oczy. W tej samej chwili Shi ignorując dźwięki dochodzące z komputera, których ogólny przekaz opierał się na „Wszystko w porządku?” zamknęła laptopa, próbując się jakoś wyswobodzić spod jej „współlokatora”
-A dlaczego miałbym to zrobić? – odparł ze swoim specyficznym uśmiechem na twarzy. Od dłuższego czasu, gdy zaczęli się już jakoś dogadywać Shiren, mówiąc prawdę, zaczęła go kręcić. Możliwe, że wcześniej, gdy denerwowanie jej uważał za świetną zabawę już wtedy coś „iskrzyło” tylko tego nie dostrzegł, a ona raczej skłonna do przejęcia inicjatywy nie jest. Schyli głowę nieco bardziej ku niej, przez co stykali się teraz czołem. Ona jedynie jeszcze bardziej się zaczerwieniła wciąż uciekając wzrokiem na wszystkie możliwe strony, łapiąc całkiem głębokie oddechy.  Nastolatek obserwował ją bacznie, uroczo dla niego wyglądała z rumieńcami na twarzy.
-Castiel… -szepnęła cicho, nie będąc w stanie wydusić z siebie już w zasadzie nic. Tak zwany szok za bardzo nią zawładnął, nie czuła się nawet na siłach, by wykonać jakiś ruch. 
Chłopak odgarnął jej włosy z twarzy przybliżając się jeszcze bardziej. Musnął jej wargi po czym szepnął zmysłowo: – Maintenant, tout ira bien – przez co ta jeszcze bardziej oniemiała, dobrze pamiętała ostatniego sms’a otrzymanego od „tej osoby”, jednak dalej nie miała pojęcia co to znaczyło, przez wszystko, co ostatnio zaszło zapomniała w ogóle by sprawdzić znaczenie tych słów. 
Zaczęła powoli przetwarzać informacje, łączyć fakty. Otworzyła nieco szerzej oczy uświadamiając sobie, że Castiel tak naprawdę mógłby być jej przyjacielem z Internetu, co w zasadzie miałoby jakiś sens, wyjaśniałoby to chociażby skąd tyle o niej na wejściu wiedział. 
-Ty… - zaczęła niepewnie, zbierając na nowo siły by cokolwiek powiedzieć – Mogłeś mi powiedzieć wcześniej, idioto – warknęła zwracając wzrok ku niemu. Uśmiechnął się do niej urokliwie. Teraz ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czuła jego oddech na swojej skórze. Czuła zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiała się skupić ani racjonalnie myśleć. Dopiero teraz przejrzała na oczy i dopuściła te myśli do swojego mózgu, do tej pory nie chciała nawet myśleć, że coś takiego może być prawdą. Shiren splotła ręce na karku chłopaka wplatając przy okazji palce w jego włosy. Castiel wykorzystując zaistniałą, świetną dla niego sytuację, pocałował ją delikatnie w kąciki ust. Ona rozchyliła wargi, więc odpowiedział jej głębokim, ognistym pocałunkiem. Kiedy chciał się cofnąć, przytrzymała go ustami. Nie chciała opuszczać tej pięknej krainy, do której zawędrowała dzięki niemu - chciała aby ta chwila trwała wiecznie.

--
*"Maintenant, tout ira bien" - "Teraz wszystko będzie dobrze"

Hah, nie pytajcie co to jest, to totalnie nadplanowe i zapewne niezbyt dobrze napisane. Cóż, tak to jest jak się cierpi na bezsenność i zapycha jakoś czas po 5 nad ranem. Anyway, zaświadczam, że to nie miało być napisane nie wiadomo jak wspaniale. Chciałam napisać coś lekkiego, a to w zasadzie pisało się samo. Nie chce mi się tego poprawiać, ani zbytnio czytać jeszcze raz, nie wydaje mi się, by mój mózg był aż tak przymulony by tworzyć jakieś bezsensowne zdania czy coś w tym stylu. Chciałam sobie tylko poćwiczyć opisy, które mi nie wyszły i ogólnie coś nabazgrać.
Zapewne początek nijak ma się do reszty, tak jak i końcówka, bo można ująć, że są trochę "z dupy" ALE niczego innego bym nie wymodziła, więc. Nie moja wina, że muzyka czasem tak na mnie działa, huh.
Jeżeli chodzi o listę;
w najbliższym czasie mam zamiar napisać fika o Flippym. Potem w kolejce jest pierwsza pozycja z listy, następnie obydwa opowiadania o Nathanielu, a dalej nie mam pojęcia, bo zapewne coś mi jeszcze dojdzie do tej listy, mój niewyżyty mózg, gdy już postanawia myśleć nie daje mi nawet chwili wytchnienia, co widać, bo nie mogę spać po raz kolejny.
Ale nvm, nie będę już tak przeciągać gadki o niczym. Jeżeli są tutaj jakieś nieprawidłowości, nie obrażę się, jeżeli mi ktoś je wytknie, zapewne edit nastąpi... jak mój mózg się wyśpi, teraz mam zamiar dać mu odpocząć.
Ja-nee.~

5 komentarzy:

  1. Ojej, ojej. Ale fajnie widzieć tutaj pierwszego one shota! ^-^ Twój blogasek został oficjalnie rozdziewiczony!
    A pomysł na opko zjadliwy, co prawda brak Nathaniela i nadmiar Kisiela robi mi źle D: Ale! Biorąc pod uwagę fakt, że to Twoje i to ty sobie piszesz o kim tylko chcesz, to jest dobrze. Pomysł oryginalny, choć ja bym troszkę przeciągnęła akcję. Troszkę za szybko się wszystko działo, ale z jednej strony to, że akcja poleciała tak hop siup też ma swój urok. Pokochałam Emily całym moim kluskowatym serduszkiem, mimo że wystąpiła tylko przez chwilę! Jest doprawdy uroczą postacią! ^-^ Chcę więcej Emily! A Shi... A Shi jest jak Twoje stara Miyuś tak poniekąd :o Ogólnie to mi się bardzo podobało ^o^
    A jeśli chodzi o sprawy techniczne to... Cóż, przeanalizujemy to na gadu, bo parę zastrzeżeń mam. Powiem Ci tylko, że "syk unoszącej się z ich ciał pary" mnie ómarł XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niby jest, ale nie za dobry mimo wszystko xD Ale mój móżdżek nie dał mi spać, póki tego nie nabazgrałam! ;-;
      ... No wiesz, ja akurat wolę Kisiela, więc xD Ale o Nathanielu napiszę! w sumie, albo dokończę to co mi podrzuciłaś i dam tam po równo ich obu, albo zacznę tego one shota dla ciebie xD
      Ale, ale, ale wiesz, jak Miyusiek lubi się rozpisywać, ne? Poza tym, nie za bardzo czasem wiedziałam jak rozwinąć xD Będzie więcej Emily! będzie całe opowiadanie o Emily! jak bym mogła nie napisać czegoś o Daisuke... i Emily xD
      No wiem, moja stara Miyuś za mną wszędzie łazi ;-; może uda mi się ją jakoś inaczej wykreować z czasem xD
      WIEM! XD zaraz zacznę to poprawiać, bo umysł mi się od... mulił xD

      Usuń
    2. Ja tam liczyłam, że pierwsze opcio, będzie o Flippym, ale... Niech stracę, niech będzie Kisiel xD Nie, żebym cię namawiała do pisania o Nathanielu czy coś... Ja po prostu... delikatnie ci to sugeruję! xD A o Nathanielu to już w sumie sama zaczęłam pisać o: W ogóle boję się mojej fazy na tego blondynka! xD"
      No tak, ja wiem, że ty nie za bardzo lubisz lanie wody, ale czasem by się przydało. Ho, to ja już chcę, bo to chyba jeden z moich ulubionych duetów, jaki stworzyłaś. Idealnie do siebie pasują.
      Ej, ale ja nie powiedziałam, że to źle. Po prostu Shi mi przypomina Miyuśka i tyle xD
      Popraw to i parę innych rzeczy. Jak już będziesz... pracować na pełnych obrotach to Ci powiem, co jeszcze mi się nie podobało. A wiedz, że kilka razy musiałam odejść od komputera przejść się z pokoju do kuchni, gadając pod noskiem "czemu ona to napisała?!" xD

      Usuń
    3. No ale no... no przepraszam! xD Ale przecież napiszę to o Flippym! jest na pierwszym planie teraz, może zaraz się za to zabiorę, jak ogarnę sobie obiadek xD ... Ale skąd, ani troszeczkę xD A co ja mam powiedzieć o swojej fazie na Kisiela? xD"
      Wiem, że by się przydało, ale w trzeciej osobie nie umiem xD dlatemu też poniekąd to nabazgrałam, żeby w trzeciej osobie sobie pisanie poćwiczyć xD Niaf, niaf. Też ich lubię, po prostu awu <3
      No ale... no dobra, ale pewnie z czasem wyjdzie mi trochu inaczej xD
      Przepraszam xD" obiecujem poprawę! xD

      Usuń
  2. Ee tam, według mnie wyszło naprawdę dobrze. Jest wciągające, co jest chyba najważniejsze. Ciekawie opisane. Miło się czyta ;D
    Przyczepiłabym się tylko do tego zdania
    "Castiel przez dobre pół godziny wgapiał się w gitary na wystawie, dopiero potem kupił sobie nowe struny, co zajęło mu pięć minut. "
    Niby dobrze napisane, jednak powtarzaja się czas, ee.. tak jakby ; ]

    Mogłoby być
    "Castiel przez dobre pół godziny wgapiał się w gitary na wystawie, dopiero potem kupił sobie nowe struny, co zajęło mu dosłownie chwilkę. "
    Coś takiego. ; D Tak, według mnie, jest lepiej. Ale już jak wolisz ;D

    OdpowiedzUsuń